Rejestracja
•
Szukaj
•
FAQ
•
Użytkownicy
•
Grupy
•
Galerie
•
Zaloguj
Forum -FORUM WAL SIE NA RYJ- bf.one.pl Strona Główna
»
Po Kielichu
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Add image to post
Opcje
HTML:
NIE
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Dyskusje Wal Sie Na Ryj
----------------
Kontroluj Bajere
Po Kielichu
Zero Tolerancji
Filmy
Muza
Co u WAS słychać???
Działy Tematyczne
----------------
Magazyn
Komputry i Internety
Techniczny
----------------
Sprawy Forum
Wyjebka
Przegląd tematu
<table cellpadding="3" cellspacing="0" width="100%" class="forumline"> <thead> <caption><table border="0" cellspacing="0" cellpadding="0" width="100%" class="forumheader"> <tr> <td align="left" valign="bottom" width="25"><img src="http://picsrv.fora.pl/AcidTechTiger/images/hdr_left.gif" width="25" height="27" alt="" /></td> <td align="center" class="forumheader-mid">Przegląd tematu</td> <td align="right" valign="bottom" width="25"><img src="http://picsrv.fora.pl/AcidTechTiger/images/hdr_right.gif" width="25" height="27" alt="" /></td> </tr></table></caption> </thead> <tbody> <tr> <th class="thCornerL" width="22%" height="26">Autor</th> <th class="thCornerR">Wiadomość</th> </tr> <tr> <td width="22%" align="left" valign="top" class="row1"><span class="name"><a name=""></a><b>gregsta</b></span></td> <td class="row1" height="28" valign="top"><table width="100%" border="0" cellspacing="0" cellpadding="0"> <tr> <td width="100%"><img src="http://picsrv.fora.pl/AcidTechTiger/images/post_old.gif" width="12" height="9" alt="Post" title="Post" border="0" /><span class="postdetails">Wysłany: Pon 2:08, 20 Mar 2006<span class="gen"> </span> Temat postu: </span></td> </tr> <tr> <td colspan="2"><hr /></td> </tr> <tr> <td colspan="2"><span class="postbody">i znow ta IVONA musze to zainstalowac :-k :-k :-k :-k</span></td> </tr> </table></td> </tr> <tr> <td colspan="2" class="spaceRow"><img src="http://picsrv.fora.pl/AcidTechTiger/images/spacer.gif" alt="" width="1" height="1" /></td> </tr> <tr> <td width="22%" align="left" valign="top" class="row2"><span class="name"><a name=""></a><b>Lukk</b></span></td> <td class="row2" height="28" valign="top"><table width="100%" border="0" cellspacing="0" cellpadding="0"> <tr> <td width="100%"><img src="http://picsrv.fora.pl/AcidTechTiger/images/post_old.gif" width="12" height="9" alt="Post" title="Post" border="0" /><span class="postdetails">Wysłany: Nie 12:01, 19 Mar 2006<span class="gen"> </span> Temat postu: </span></td> </tr> <tr> <td colspan="2"><hr /></td> </tr> <tr> <td colspan="2"><span class="postbody">wrzuce to se na IVONE bo mi sie nie chce tego czytać</span></td> </tr> </table></td> </tr> <tr> <td colspan="2" class="spaceRow"><img src="http://picsrv.fora.pl/AcidTechTiger/images/spacer.gif" alt="" width="1" height="1" /></td> </tr> <tr> <td width="22%" align="left" valign="top" class="row1"><span class="name"><a name=""></a><b>Kowal</b></span></td> <td class="row1" height="28" valign="top"><table width="100%" border="0" cellspacing="0" cellpadding="0"> <tr> <td width="100%"><img src="http://picsrv.fora.pl/AcidTechTiger/images/post_old.gif" width="12" height="9" alt="Post" title="Post" border="0" /><span class="postdetails">Wysłany: Nie 7:22, 19 Mar 2006<span class="gen"> </span> Temat postu: </span></td> </tr> <tr> <td colspan="2"><hr /></td> </tr> <tr> <td colspan="2"><span class="postbody">Preczytałem 4, dobre :) 13 czesc PT miałem kiedys na mp3. <br />Kto jest autrem ?</span></td> </tr> </table></td> </tr> <tr> <td colspan="2" class="spaceRow"><img src="http://picsrv.fora.pl/AcidTechTiger/images/spacer.gif" alt="" width="1" height="1" /></td> </tr> <tr> <td width="22%" align="left" valign="top" class="row2"><span class="name"><a name=""></a><b>SZEFU</b></span></td> <td class="row2" height="28" valign="top"><table width="100%" border="0" cellspacing="0" cellpadding="0"> <tr> <td width="100%"><img src="http://picsrv.fora.pl/AcidTechTiger/images/post_old.gif" width="12" height="9" alt="Post" title="Post" border="0" /><span class="postdetails">Wysłany: Nie 2:42, 19 Mar 2006<span class="gen"> </span> Temat postu: </span></td> </tr> <tr> <td colspan="2"><hr /></td> </tr> <tr> <td colspan="2"><span class="postbody">A wiecie kto jest autentycznym autorem??</span></td> </tr> </table></td> </tr> <tr> <td colspan="2" class="spaceRow"><img src="http://picsrv.fora.pl/AcidTechTiger/images/spacer.gif" alt="" width="1" height="1" /></td> </tr> <tr> <td width="22%" align="left" valign="top" class="row1"><span class="name"><a name=""></a><b>Fredi</b></span></td> <td class="row1" height="28" valign="top"><table width="100%" border="0" cellspacing="0" cellpadding="0"> <tr> <td width="100%"><img src="http://picsrv.fora.pl/AcidTechTiger/images/post_old.gif" width="12" height="9" alt="Post" title="Post" border="0" /><span class="postdetails">Wysłany: Nie 1:58, 19 Mar 2006<span class="gen"> </span> Temat postu: Wierszyki</span></td> </tr> <tr> <td colspan="2"><hr /></td> </tr> <tr> <td colspan="2"><span class="postbody"><span style="font-weight: bold">Pan Tadeusz - w skrócie</span> <br /> <br />KSIĘGA I: GOSPODARSTWO <br />Cichy wieczór na Litwie, owczarz owce maca <br />A Tadeusz po studiach do domu powraca <br />Chce usprawnić rolnictwo, do pracy aż wzdycha <br />Ale Wojski natychmiast daje mu kielicha <br />Pod wpływem alkoholu Tadzio czując Wenę <br />Podrywa własną ciocię, starą Telimenę <br />A Asesor z Rejentem kłócą się przy wódce <br />Wreszcie wszyscy posnęli. Dalszy ciąg już wkrótce. <br /> <br />KSIĘGA II: ZAMEK <br />Pośród krat, baszt i różnych innych dupereli <br />Siedzi Hrabia po mieczu, pochwie i kądzieli <br />Zaś Gerwazy oparty na swym Scyzoryku <br />Opowiada mu serial o starym Stolniku <br />Co Jackowi Soplicy nie chciał dać swej córki <br />Więc tamten go - i słusznie - uwalił z dwururki <br />Hrabia pije z Gerwazym i zemstę przysięga <br />Zaś Woźny pędzi bimber. Tu kończy się księga. <br /> <br />KSIĘGA III: UMIZGI <br />Wszyscy idą na grzyby. Wybucha panika <br />Bo krótkowzroczny Sędzia zeżarł sromotnika <br />Szczęściem kapitan Ryków co tam był akurat <br />Wrzasnął : "Wy jemu dajtie skorje dienaturat. <br />Na truciznu - trucizna." Sędzia chwycił flaszkę, <br />Ucałował odbitą na niej trupią czaszkę <br />Wypił, huknął jak wszystkie pułki artylerii <br />I wyzdrowiał. Niestety, koniec trzeciej serii. <br /> <br />KSIĘGA IV: DYPLOMATKA I ŁOWY <br />Lud prosty w wiejskiej karczmie szykuje powstanie <br />Zaś Hrabia z Tadeuszem robią polowanie <br />Lecz że obaj pijani kiepsko im się wiedzie <br />I każdy zamiast jednego widzi dwa niedźwiedzie <br />Aż dopiero ksiądz Robak wybiegłszy zza krzaka <br />Wygrzmocił misia pałą jak Ryndszus Polaka <br />"Pałą?" - zdziwił się Wojski - "A gdzie ksiądz ją znalazł?" <br />"Dał mi ją przeor Kiszczak". Dalszy ciąg już zaraz. <br /> <br />KSIĘGA V: KŁÓTNIA <br />Asesor pił Jarzębiak, Rejent ćpał Wiśniówkę <br />Jankiel z Woźnym Protazym chlali Pejsachówkę <br />Telimena Vistulę obciągała bratu <br />Gdy klucznik wleciał z okrzykiem: "Biorą do Senatu!" <br />Zaraz tam pogonili wypluwając płuca <br />Płócienniczak, Gargamel, brat Glempa i Guca <br />Z tym, że jakoś do Izby Wyższej nie trafili <br />Więc są w izbie wytrzeźwień. Dalszy ciąg po chwili. <br /> <br />KSIĘGA VI: ZAŚCIANEK <br />Słynie szeroko w Litwie Dobrzyński Zaścianek <br />Spożyciem alkoholu, ilością skrobanek <br />Pieśniami, które nuci lud prostolinijny <br />Czasem jakaś głodówka, strajk protestacyjny <br />Lud przyciśnięty nędzą, szlachcic mazowiecki <br />Za kilka marek pacierz odmawia niemiecki <br />Zaś miejscowej starszyźnie profesor Wisłocka <br />Doradza, jak dać dupy. Teraz dobranocka. <br /> <br />KSIĘGA VII: RADA <br />Szlachta radzi jakby tu pozbyć się Moskali <br />Nadjeżdża pędem Hrabia, strasznie konia wali <br />Wiezie wieść, że jak słychać z plotek i przecieków <br />Ksiądz Jankowski masowo nawraca Ubeków <br />"Jezu!" - krzyknął ksiądz Robak - "To dopiero kino! <br />To przez to pół kościoła mam zapchane gliną!" <br />Wzburzona tym niechlujstwem szlachty cała zgraja <br />Wyrusza na Soplicę. Teraz będą jaja. <br /> <br />KSIĘGA VIII: ZAJAZD <br />Podkomorzy miał właśnie obalić Pershinga <br />Gdy wleciał cwałem Hrabia, w dłoni lśni mu klinga <br />Za nim szlachta szturmuje dwór, kuchnie, piwnice <br />Gerwazy lewą dłonią pochwycił Soplicę <br />I z okrzykiem" "Soplico! Giń kanalio chytra!" <br />Odbiwszy główkę wypił Soplicy pół litra <br />Ale zaraz uczciwie wszystko zwrócił z pluskiem <br />Padł i zasnął. W następnej księdze przyjdą Ruskie. <br /> <br />KSIĘGA IX: BITWA <br />Szlachta związana w pęczki leży chłop przy chłopie <br />Patrząc, jak brzydki Moskal polską wódkę żłopie <br />Major Płód Telimenę już dosiadał gwałtem <br />Gdy kwestarz Robak wjechał swoim starym autem <br />I wykrzyknął basem: "Ściągnąć z niej tę carską glizdę!" <br />Za późno! Płód wystrzelił. Salwa poszła w izbę <br />A cała rota jegrów poszła spać do piachu <br />W następnej księdze nasi będą wiać na Zachód. <br /> <br />KSIĘGA X: EMIGRACJA <br />Nazajutrz wszyscy zbiegli do Napoleona <br />Tylko ksiądz Robak nie mógł, bo akurat kona <br />Kona, kona, aż zgłodniał. Zerwał jabłko z krzaka <br />Nadgryzł je i w środku też ujrzał robaka <br />"Cześć kuzynie" - rzekł robak. Ksiądz zasłonił lica <br />I wyszeptał: "Spierdalaj, jam Jacek Soplica" <br />"Wiedziałem" - mruknął Sędzia - "Już od pierwszych kartek" <br />Koniec księgi. W następnej wkroczy Bonaparte. <br /> <br />KSIĘGA XI: 1812 <br />O roku ów! Kto cię widział na Litwie i w Rusi <br />Ten wiedział, że ten burdel źle się skończyć musi <br />Tłok, że nie ma na czym usiąść, co najwyżej w kucki <br />Poniatowski, Dąbrowski, Wałęsa, Piłsudski <br />Jankiel miast poloneza majofesa grzmoci <br />Zosia płacze, bo Tadzia złapała na cioci <br />A z RFN-u już wraca stara wołowina <br />Co ją kiedyś skradł Hitler. Łoj, zbliża się finał! <br /> <br />KSIĘGA XII: KOCHAJMY SIĘ! <br />Pije szlachta przy Wiejskiej ulicy skupiona <br />Zdrowie Sędziego, Zosi i Napoleona <br />"Wiwat Sejm, wiwat Naród, wiwat wszystkie Stany! <br />I prezydent tych Stanów, pan Clinton kochany." <br />Nikt nie chodzi do pracy, wszędzie dzwony dzwonią <br />Towarzysze pancerni do spowiedzi gonią <br />Bonaparte ocipiał i na Moskwę rusza <br />No, tu na szczęście koniec Pana Tadeusza. <br /> <br />KSIĘGA XIII: GEOPOLITYKA <br />Już się przed Litwą przyszłość rysowała lepsza <br />Gdy nagle krzyk się podniósł: "Napoleon spieprza!" <br />Faktycznie, cesarz nawiał w kapciach i w negliżu <br />"Aj, waj" - zmartwił się Jankiel - "Uciekł do Paryża" <br />W tejże chwili od wschodu wśród gromkich okrzyków <br />W kufajce i walonkach wszedł kapitan Ryków <br />I rzekł patrząc życzliwie na szlachtę struchlałą: <br />"Nu, wot my znowuż razem". I tak już zostało. <br /> <br /> <br /> <br /><span style="font-weight: bold">Kochajmy się! - XIII Księga "Pana Tadeusza"</span> <br /> <br /> <br />Pan Tadeusz wszedł pierwszy, drżącymi rękami <br />Drzwi za sobą zamknął, ach! nareszcie sami <br />Ach! Zosiu, ach! Zosieńko jak mi niewygodnie <br />Popatrz jak odstaje, popatrz na me spodnie. <br />Zosia łzy rzewne roni i za pierś się chwyta, <br />Że to była dzieweczką z chłopcem nie obyta <br />Nie wiedziała zaiste czy się ma całować <br />Ze swym mężem, czy płakać, czy pod ziemię schować Stoi tedy i milczy, Tadeusz pomału <br />Jął się przygotowywać do ceremoniału. <br />Od chwili gdy ich ślubna przywiozła kareta <br />Tadeusz miał myśl jedną - myśl ta to mineta <br />(Sztuka wówczas na Litwie nikomu nie znana, <br />Dziś już rozpowszechniona, ale źle widziana <br />Przez strzegące cór swoich matrony <br />I księży, którzy nieraz ganią ją z ambony). Tadeusz we Francji długie lata bawił <br />Wielce się w używaniu sztuki owej wprawił, <br />Niezmiernie lubił lizać, wyrażał mniemanie, <br />Że mineta o wiele przewyższa jebanie, <br />Bo kutas zmysł dotyku jedynie posiada, <br />Język zaś również smakiem prócz dotyku włada, <br />A poza tym wszystkie zmysły za wyjątkiem słuchu <br />Spełniają pewną rolę, kiedy język w ruchu. Na przykład podniebienie... a i wzrok się raczy <br />Tem czego ślepy kutas nie zobaczy. <br /> <br />Tak myśląc jął Tadeusz pieścić swą Zosieńkę <br />Najpierw ją z galanterią pocałował w rękę <br />Na łożu ją posadził i macając ręką, <br />Dwa cycuszki jak pączki wyczuł pod sukienką, <br />Rękę niżej przesunął, pod suknię wsadził, <br />I po nóżkach od kolan, aż po udka gładził. <br />Wyciągnął się na łożu przy Zosi jak długi <br />Wydobył jeden cycuś, a potem i drugi I począł je całować - długo, pożądliwie, <br />Wreszcie usta oderwał i w nagłym porywie <br />Pół sukienki Zosieńce narzucił na głowę, <br />Ściągnął majteczki, długie koronkowe, <br />Dar cioci Telimeny, ku nóżkom się schylił <br />I zaciśnięte uda po trochu rozchylił, <br />Całując je namiętnie od wewnętrznej strony, <br />A Zosia zapomniała zupełnie obrony I opór dziewiczej trwogi zaraz odrzuciła <br />Nóżki jak tylko mogła, tak je rozstawiła <br />I chowając w poduszki zawstydzone lice <br />Pokazywała mężowi całą tajemnicę <br />Co ukryta głęboko wśród złocistych włosów <br />Różowiała niewinnie jak kwiatek wśród kłosów. <br /> <br />Tadeusz po mistrzowsku wykonał minetę. <br />Najpierw lizał po wierzchu, czując tę podnietę <br />Jęła Zosia wzdychać, jęczeć w końcu krzyczeć, <br />Tadeusz, by jej większej rozkoszy użyczyć, <br />Wsadził głębiej, języczkiem jak młynkiem obracał <br />Rękami ją od dołu, aż do góry macał, <br />Przy czym język bez przerwy coraz głębiej wpychał <br />Obracając językiem coraz żywiej, głodniej <br />Wreszcie zajęczał cicho i spuścił się w... spodnie Chwilę cicho poleżał i odpoczął krzynę <br />Tuląc nozdrza i usta w złocistą gęstwinę. <br />Wreszcie podniósł się z łoża, odszedł od Zosieńki <br />I z lekka ocierając włosy grzbietem ręki <br />Jął się żywo rozbierać. Zdjął pas z kutasami, <br />Ściągnął kontusz i żupan, buty z cholewami, <br />Koszulę zdjął przez głowę, hajdawery złożył, <br />A gacie przemoczone na krześle położył. Wreszcie usiadł na łożu, odsapnął troszeczkę, <br />Po jajach się pogłaskał, spojrzał na żoneczkę <br />Suknia na twarz rzucona zasłoniła jej lica <br />Odsłaniając cycuszki, pępuszek i picę. <br />Widok ten znów krew wzburzył w panu Tadeuszu, <br />Choć się dopiero spuścił, nabrał animuszu. <br />Jął rozbierać żoneczkę, sposobić posłanie <br />By tym czasem poczekać, aż mu kutas stanie. <br /> <br />Zosia już odrzuciwszy wstydliwość wszelką <br />Na chuja spoglądała z ciekawością wielką, <br />Bo dotychczas o chuju niewiele wiedziała - <br />Raz od służebnych coś tam usłyszała <br />Drugi raz leżąc w gaju rankiem, w cieniu drzewa, <br />Zobaczyła przypadkiem jak się chłop odlewa. <br />W grubej garści trzymając jakiś przedmiot wielki <br />I otrząsając na liście ostatnie kropelki I ciocia Telimena coś jej tłumaczyła, <br />Lecz Zosia nie słuchała, strasznie się wstydziła, <br />A teraz żoną będąc, dziewczątko uznało, <br />Że święty obowiązek zbadać sprawę całą, <br />Więc spytała: "Ach to co? i do czego służy? <br />Przed chwilą taki mały, teraz taki duży, <br />Oj! Jak to się rozciąga, jak to się rozwija <br />Długi taki i gładki, niczym gęsia szyja. A cóż go u dołu tak ładnie przystraja?" <br />Rzekł Tadeusz z powagą: "Zosiu to są jaja. <br />A to co cię w tak wielkie wprawiło zdumienie <br />Zwie się (gdy obyczajnie nazwać) - przyrodzeniem. <br />Kutasem także zwane, chociaż często bywa, <br />Że pospólstwo i chłopstwo chujem to nazywa. <br />Przy tym istnieją inne najrozmaitsze słowa... <br />A dziwne to, bo przecież ręką albo głową, Choć większe i ważniejsze jedną nazwę mają <br />Ten zaś widzieć niewielki, różnie nazywają, <br />Tylu dziwnymi mianami. Sędzia nieraz zrzędzi: <br />?Jak się gorąc zaczyna, to mnie kuśka swędzi?. <br />Podkomorzy zaś wałem kutasa nazywa, <br />A Wojski zaganiaczem go nieraz przezywa, <br />Maciek mówi wisielec, bo już stać nie zdoła, <br />A Gerwazy na chłopskie dzieci nieraz woła: ?Nie baw się Wojtuś ptaszkiem?. Jankiel cymbalista <br />Zwie go smokiem lub bucem i rzecz oczywista <br />Jeszcze dziwniejsze nazwy ludzie wymyślają, <br />Ułani go na przykład pyta nazywają". <br />Tak wyjaśnił Tadeusz te sprawy powoli, <br />A potem tłumaczył jak kutas pierdoli. <br />I chcąc poprzeć naukę stanowczym przykładem <br />Zaczął wpychać... na próżno, chociaż ruszał zadem. <br />Choć sapał, choć się pocił, chuj się nie zagłębiał. Jebiąc dotychczas kurwy z francuskiej stolicy, <br />Lub nadobne szlachcianki z całej okolicy, <br />Nie miał do czynienia z taką ot dziewicą <br />Z ciasna, niewyrobiona i zamknięta picza <br />Co nie zaznała kutasa żadnego <br />Więc gdzieżby się tam zmieścił taki chuj jak jego. <br /> <br />Ani w Polsce, ani na Litwie, ni na świętej Żmudzi, <br />Ani wśród drobnej szlachty, ni wielkich dziedziców, <br />Ani wśród Horeszków, ani wśród Sopliców, <br />Ani wśród Radziwiłłów - książąt przepotężnych, <br />Ani wśród Dobrzyńskich, znakomitych mężnych, <br />Ni wśród Bartków i Maćków - braci doborowej, <br />Ni wśród całej rozlicznej braci zaściankowej <br />Nikt tedy chuja takiego nie posiadał. <br />Dumny był zeń Tadeusz i dzielnie nim władał, A do dumy takowej miał słuszne powody, <br />Bo na chuju mógł podnieść pełne wiadro wody. <br />Chuj Tadeusza mierzył jedenaście cali, <br />Gruby jak ręka w kiści, twardy jak ze stali, <br />Zahartowany w trudzie, co rzadko się kładzie, <br />Zdobny w dwa jaja wielkie jak dwa jabłka w sadzie. <br />Jedyny tylko Gerwazy za czasów młodości... <br />Słynął ponoć z kutasa podobnej wielkości. I dziś jeszcze żartując szlachta się pytała <br />Co ma większe Gerwazy scyzoryk czy jaja. <br /> <br />Otóż tę pytę chciał Tadeusz Zosi <br />Na siłę wepchnąć, śmiechem się zanosi <br />Zosieńka, tak się bawi, śmieje do rozpuchu <br />I jak dziecina woła: "a kuku, a kuku" <br />Nagle schwyciwszy zręcznie kutasa do ręki <br />Zanuciła przekornie słowa tej piosenki: "Do dziury myszko, do dziury, <br />Bo cię tam złapie kot bury, <br />A jak cię złapie w pazurki <br />To cię obedrze ze skórki". <br />"Myszka?" - krzyknął Tadeusz - "cóż to za myśl dzika <br />Nazwać sobie ot myszką, tego oto żbika. <br />Ja ci myszkę pokażę, zaraz pożałujesz, <br />Do dziury ją zapędzasz? zaraz ją poczujesz". Tak mówiąc powstał z łóżka i wyszedł z pokoju <br />Do przedsionka, gdzie stała wielka beczka łoju, <br />Pełną ręką zaczerpnął, natłuścił kutasa, <br />Żeby błyszczał jak wielka czerwona kiełbasa. <br />Do pokoju powrócił, zaraz legł na łoże, <br />Pomacał dziurkę ręką, palcami poszerzył, <br />Przytknął równo kutasa, popchnął i uderzył, <br />Rozwarły się podwoje, coś tam z cicha trzasło <br />I wjechał kutas w pizdę, jak nóż wjeżdża w masło. Zabolało Zosieńkę, aż się popłakała <br />Rączęta załamując gwałtownie krzyczała: <br />"Wyjm, pan, wyjm natychmiast, to okropnie boli!" <br />Tadeusz jej nie słuchał, jebie, rżnie, pierdoli, <br />Ręce pod pupę włożył i mocno je złączył, <br />Dymał, rąbał, chędożył, aż wreszcie zakończył. <br />Pięć razy tę zabawę powtórzył <br />Pięć razy się spuścił, aż się w końcu znużył. Żonę na bok odrzucił niczym sprzęt zużyty, <br />Lecz kutas jeszcze sterczał, wielki chociaż syty. <br />Wnet też świtać poczęło, Tadeusz zmęczony, <br />Jak na męża przystało, legł dupą do żony. <br />Kołdrę na grzbiet nacisnął, w jaja się podrapał, <br />Twarz do ściany odwrócił i mocno zachrapał. <br /> <br />Ale Zosieńka nie śpi, leży na posłaniu, <br />Oczęta ma otwarte, nie myśli o spaniu. <br />Przedtem dziewicą będąc, tak bardzo się bała, <br />Lecz teraz gdy przywykła, to by jeszcze chciała, <br />Chce obudzić małżonka, lecz Tadeusz chrapie, <br />Tuli się do niego, za kutasa łapie, <br />Do góry go uniosła, palcami ujęła, Obudził się Tadeusz i z uśmiechem prawi: <br />"Spójrzcie na te płotkę, jak ją kutas bawi, <br />Mówił kapitan Rykow: ?toć powiadam pięknie <br />Baby chujem nie straszcie, bo się nie przelęknie? <br />I mówią, że Suworow rzekł raz: ?mili moi, <br />U największych rycerzy chuj się baby boi?. <br />Ale droga Zosieńko, bez twojej urazy <br />Zrozum, żem się tej nocy spuścił już sześć razy, Trzeba chuja oszczędzać, pozwól mi odsapnąć, <br />Mogę ci jeśli pragniesz, znów minetę chlapnąć, <br />Lecz lepiej daj mu spocząć, później znów kochanie <br />Weź go troszeczkę do buzi, a na pewno stanie. <br />A wtedy pokażę ci figle rozmaite, <br />W Paryżu wyprawiano sztuki wyśmienite: <br />Przed lustrem, na siedząco, lub na stojaka, <br />Lub też konno na chuju, na boku, na raka, <br />A może między cycki, lub też na podnietę, <br />Nie wadzi się wykonać podwójną minetę, Jeśli wiesz co to znaczy... lecz Zosiu kochana <br />Zaraz się zabawimy, zaczekaj do rana, <br />Bo miękki kutas niedaleko zajdzie." <br /> <br />Tak mówił, a Zosieńka oczęta zamknęła <br />I tuląc się do niego powoli zasnęła. <br />I śniła o niezmiernych rozkoszach zamęścia <br />Których zazna przez lata małżeńskiego szczęścia. <br /> <br /> <br /> <br /> <br /> <br /> <br /> <br /> <br /> <br /> <br /><span style="font-weight: bold">Baśń o trzech braciach i królewnie</span> <br /> <br />Mrok wieczorny - babcia siwa <br />przy kominku głową kiwa. <br />Nos jak haczyk, - okulary, <br />Coś tam mruczy babsztyl stary. <br />Snuje bajdy niestworzone, <br />O królewnie Pizdolonie, <br />O trzech braciach jak niewielu, <br />O matuli ich z burdelu, <br />Opowiada stare dzieje... <br />A na dworze wicher wieje. <br />Siądźcie społem panny, smyki, <br />Młodojebce, stare pryki <br />I nadstawcie dobrze uszy! <br />Choć na polu śnieżek prószy. <br />W domu ciepło i wygodnie... <br />Zostaw pan w spokoju spodnie! <br />Bo zawołam zaraz Mamy!... <br />Sza! Uwaga! Zaczynamy! <br /> <br />Za morzami, za rzekami, <br />Za lasami, za górami, <br />Żył przed bardzo wielu laty, <br />Król potężny i bogaty, <br />Dobrotliwy, szczodrobliwy, <br />Ale bardzo nieszczęśliwy, <br />Ciągle smutny i zmartwiony <br />Z winy córki Pizdolony, <br />Co choć bardzo piękna, miła, <br />Lecz... nadmiernie się kurwiła. <br />A dawała bez wyboru <br />I rycerzom, panom dworu, <br />I kucharzom, i kuchcikom, <br />Giermkom, ciurom, pisarczykom, <br />Na leżąco, na stojaka, <br />W dupę, w cycki i na raka. <br />Czy na dworze, czy w salonie, <br />Czy w klozecie, czy na tronie, <br />W każdej chwili, w każdym czasie <br />Wciąż myślała o kutasie. <br />Próżno mówił jej król stary, <br />Że we wszystkim trzeba miary, <br />Nie wypada bowiem pannie <br />Dawać dupy bezustannie. <br />Na nic się to wszystko zdało, <br />Wciąż jej chuja było mało <br />I na całym króla dworze <br />Nikt chędożyć już nie może. <br />Wszyscy byli rozjebani. <br />Nawet księżą kapelani. <br />Raz ją tak swędziała dupa. <br />Że zgwałciła aż biskupa, <br />A gdy ten ją zdupczył marnie <br />- Poszła dawać pod latarnię. <br />Aż do tego doszło wreszcie, <br />że z burdelów wszystkich w mieście <br />Od kurewskiej całej nacji <br />Przyszły kurwy w delegacji. <br />Ta najbardziej rozjebana, <br />Padłszy przed nim na kolana, <br />Z trudem tłumiąc rzewne łkanie <br />Rzekła: "Królu nasz i Panie! <br />Ty panując od lat wielu <br />Ojcem byłeś dla burdelu. <br />Burdelowy cech upada <br />Kurwom grozi dziś zagłada! <br />Upadają obyczaje! <br />Twoja córka dupy daje! <br />Na ulicy bez pieniędzy, <br />Przez co wpycha nas do nędzy. <br />Nikt nas dziś już nie pierdoli, <br />Bo darmochę każdy woli! <br />A więc najjaśniejszy panie, <br />Sprawiedliwość niech się stanie!" <br />Król na łzy kurewskie czuły, <br />Kazał dać ze swej szkatuły <br />Każdej kurwie po dukacie... <br />Po czym zamknął się w komnacie <br />W nocy zaś przywołał swego <br />Astrologa nadwornego, <br />By ten patrząc w gwiezdne szlaki <br />Znalazł wreszcie sposób jaki, <br />By królewnę można było <br />Dobrowolnie, czy też siłą <br />Wrócić znów do cnoty granic, <br />A gdy to się nie zda na nic, <br />Niech przynajmniej w swojej sferze <br />Obłapników sobie bierze... <br />Więc astrolog wziąwszy lupę, <br />Zajrzał raz królewnie w dupę, <br />Dwakroć cyrklem pizdę zmierzył, <br />Po czym zamknął się w swej wieży. <br />Tak był w pracy pogrążony, <br />Taki przy tym roztargniony, <br />że szukając prawdy na niebie <br />W roztargnieniu srał pod siebie. <br />Kręcił, wiercił teleskopem, <br />Wreszcie wrócił z horoskopem <br />I rzekł: "Smutną wieść, niestety <br />objawiły mi planety, <br />Że królewny nic nie wstrzyma. <br />Na jej szał lekarstwa ni ma! <br />Chyba, że się znajdzie jaki, <br />Tęgi jebak nad jebaki, <br />Który ją tak zerżnie pięknie, <br />Że królewnie picza pęknie! <br />Żywym ogniem się zapali, <br />Na kawałki się rozwali. <br />Wtedy będzie pizdolona <br />Z czaru swego wyzwolona! <br />I znów stanie się prawiczką <br />Z malusieńską, ciasną piczką." <br />Król, choć płakał ze zmartwienia, <br />Zamknął córkę do więzienia, <br />By się więcej nie puszczała. <br />Tam codziennie dostawała, <br />Prócz świetnego utrzymania, <br />Tysiąc świec do brandzlowania, <br />Wazeliny beczkę całą... <br />Lecz jej tego było mało. <br />Ciągle płacze, ciągle krzyczy: <br />"To za mało dla mej piczy!" <br /> <br />Wszystkim było ogłoszone <br />Że kto zbawi Pizdolonę <br />Ten dostanie ją za żonę <br />I podzieli się królestwem <br />by raz skończyć z tym kurestwem... <br />Więc zjeżdżają się jebacze, <br />Czarodzieje, zaklinacze, <br />I rycerze, królewicze, <br />By królewnie zerżnąć piczę! <br />Każdy swoich sił próbuje, <br />Lecz choć tęgie mieli chuje <br />Na nic się to wszystko zdało, <br />Bo królewnie wciąż za mało. <br />Król gdy widział co się dzieje <br />Stracił całkiem już nadzieję, <br />Płakał, martwił się dzień cały <br />Aż mu jaja posiwiały <br />Bo już siwy był na głowie. <br />...A tymczasem heroldowie <br />Wieści dziwne rozgłaszali <br />Coraz dalej, dalej, dalej... <br />Aż dotarły hen daleko, <br />Gdzie za siódmą górą, rzeką, <br />Stała sobie mała chatka, <br />W niej mieszkała stara matka <br />Wraz z synami swymi trzema, <br />Którym równych w świecie nie ma. <br />Każdy dzielny, tęgi, zwinny, <br />ale każdy z nich był inny <br />I w tym nie ma nic dziwnego: <br />Każdy z ojca był innego, <br />Bo w młodości swojej czasie <br />Matka strasznie puszczała się. <br />Była stróżką przy burdelu <br />I kochanków miała wielu. <br />Syn najstarszy miał chuj długi <br />I gruby na kształt maczugi, <br />A po bokach jego były <br />jak postronki - grube żyły, <br />Jakieś sęki, jakieś guzy - <br />Jaja miał jak dwa arbuzy! <br />A że ciągle mu bez mała <br />ta ogromna pyta stała, <br />Chujogromem go nazwano. <br />Pizdoliza nosił miano <br />Syn następny, bo lizanie <br />Stawiał wyżej nad jebanie, <br />I nie było mistrza w świecie, <br />Co by sprostał mu w minecie. <br />Cieszą matkę takie dzieci, <br />Lecz niestety - smuci trzeci, <br />Który rodu był zakałą, <br />Bo miał kuśkę całkiem małą, <br />A cieniutką na kształt glizdy <br />I nie palił się do pizdy. <br />Dobrze, gdy z matczynej woli <br />Raz na miesiąc popierdoli. <br />A że mało tak obłapia, <br />Bracia mieli go za gapia. <br />No i matka nawet czasem <br />Nazywała go Głuptasem. <br />Tak im słodko życie idzie, <br />Ani w zbytku, ani w biedzie. <br />Starsze bowiem dwa chłopaki <br />Zarabiali w sposób taki, <br />że pobożne, starsze panie <br />Brały ich na utrzymanie. <br />A i matka, chociaż stara, <br />Też dawała za talara. <br />Tylko trzeci syn - wyskrobek <br />Wypinał się na zarobek. <br />Że nie udał się niewiastom, <br />Dawał dupy pederastom <br />I ku wielkiej matki złości <br />Nie brał nic od swoich gości... <br />Tak im się więc dobrze żyło, <br />I wygodnie, dobrze, miło. <br />Aż dotarła i w ich strony <br />Wieść o losie Pizdolony. <br />Na zarobek więc łakoma <br />woła matka Chujogroma <br />I tak rzecze: "Ty, mój synu <br />Idź! Dokonaj tego czynu! <br />Gdy spierdolisz Pizdolonę <br />To dostaniesz ją za żonę. <br />Pół królestwa twoim będzie! <br />Tak królewskie brzmi orędzie." <br />Syn usłuchał rady matki. <br />Zaraz włożył czyste gatki. <br />Wymył chuja - i bez zwłoki <br />Raźno ruszył w świat szeroki... <br />A gdy przybył do stolicy, <br />Zaraz poszedł do ciemnicy <br />Gdzie się świecą, rozkraczona, <br />brandzlowała Pizdolona. <br />Pyta dębem mu stanęła, <br />Więc się ostro wziął do dzieła <br />I za pierwszym sztosem leci <br />Błyskawicznie drugi, trzeci, <br />Czwarty, piąty - aż nareszcie <br />Wyrżnął sztosów tysiąc dwieście <br />I utracił siłę całą - <br />Lecz królewnie wciąż za mało! <br />Tak był potem osłabiony, <br />Że zleźć nie mógł z Pizdolony, <br />Aż musiały dworskie ciury <br />ściągnąć go za dupę z dziury, <br />I zanieśli omdlałego, <br />Do szpitala zamkowego. <br />A królewna ciągle krzyczy, <br />Że to mało dla jej piczy! <br /> <br />Prędko, prędko baśń się baje, <br />Nie tak prędko kutas staje, <br />Baśń się baje, czas ucieka, <br />Chujogroma matka czeka, <br />W końcu martwić się zaczyna - <br />Że nie widać skurwysyna... <br />Aż ją doszły straszne wieści... <br />Powstrzymując łzy boleści, <br />Pizdoliza do się wzywa <br />I w te słowa się odzywa: <br />- "Bratu, rzecz to nie do wiary, <br />Nie powiodły się zamiary. <br />Kutas zmarniał mu, niestety - <br />Idź więc ty, spróbuj minety!" <br />I Pizdoliz wnet bez zwłoki, <br />Ruszył prędko w świat szeroki. <br />W końcu zaszedł do stolicy. <br />Tam się udał do ciemnicy, <br />Gdzie się świecą, rozkraczona, <br />Brandzlowała Pizdolona. <br />Zaraz ją za piczę łapie <br />I minetę tęgo chlapie <br />Język jego na kształt węża <br />To się spręża, to rozpręża, <br />To się wije jak sprężyna, <br />W pizdę wwiercać się zaczyna, <br />To po wierzchu, to od środka. <br />Kręci na kształt kołowrotka, <br />To się zwija znów jak fryga, <br />że gdy patrzeć - w oczach miga. <br />Doba tak za dobą mija, <br />On jęzorem wciąż wywija. <br />Lecz z nim także to się stało <br />Że utracił siłę całą. <br />Więc i jego dworskie ciury <br />ściągnęły za dupę z dziury, <br />I wyniosły omdlałego, <br />Do szpitala zamkowego. <br />A królewna ciągle krzyczy, <br />Że to mało dla jej piczy! <br /> <br />Prędko, prędko baśń się baje, <br />Nie tak prędko kutas staje, <br />Baśń się baje, czas ucieka, <br />Pizdoliza matka czeka, <br />I już martwić się zaczyna - <br />Bo nie widać skurwysyna... <br />W końcu widząc, że nie wraca <br />Myśli: "Na nic moja praca... <br />Biedna dola jest matczyna. <br />Oto już drugiego syna <br />Losy wzięły mi zdradziecko! <br />Jedno mi zostało dziecko, <br />I do tego całkiem głupie". <br />...Głuptas miał to wszystko w dupie. <br />Raz spokojnie po jedzeniu <br />Chciał pochrapać sobie w cieniu. <br />Coś mu jednak spać nie daje, <br />Coś go ciągle gryzie w jaje. <br />Więc się prędko zrywa z trawy, <br />W portki patrzy się ciekawy <br />A tu się po jajach szwenda <br />Niby chrabąszcz - wielka menda! <br />Głuptas już rozpinał gacie, <br />By ją zgubić w sublimacie, <br />Gdy wtem menda nieszczęśliwa <br />Ludzkim głosem się odzywa: <br />"Nie zabijaj chłopcze luby! <br />Czemu pragniesz mojej zguby? <br />Menda też stworzenie boże, <br />Że inaczej żyć nie może <br />I że czasem w jajo utnie - <br />Nie gubże jej tak okrutnie!" <br />Głuptas to serca bierze, <br />Myśli sobie: "Biedne zwierzę, <br />Że mnie utniesz, cóż to złego? <br />Przecież nie zjesz mnie całego... <br />A pocierpieć czasem mogę <br />Idź więc dalej w swoją drogę!" <br />A tu nagle menda znika <br />I zmienia się w czarownika, <br />Czarownika - czarodzieja, <br />I do swego dobrodzieja, <br />Co się w strachu z miejsca zrywa, <br />W takie słowa się odzywa: <br />- "Że litości miałeś względy <br />Dla bezbronnej, słabej mendy <br />I żeś jej darował życie - <br />Wynagrodzę cię sowicie. <br />Dam ja ci wskazówki pewne <br />jak spierdolić masz królewnę. <br />Sił twych mało tu potrzeba <br />Jest kondona - samojeba, <br />Który ma tę dziwną siłę, <br />Że gdy włożysz na swą żyłę <br />I rozkażesz - on za ciebie <br />sztos za sztosem ciągle jebie <br />Czarodziejską mocą cudną! <br />Ale zdobyć go jest trudno... <br />Dupa strzeże go zaklęta, <br />Na przechodniów wciąż wypięta, <br />Z której mocą złego ducha <br />Ustawicznie ogień bucha. <br />I czy z bliska, czy z daleka, <br />Żarem swoim wszystko spieka. <br />I w tym mocnym, wielkim żarze <br />Dupa się całować każe, <br />Lecz gdy powiesz do niej słowa: <br />- ?Niech się ogień w dupie schowa! <br />Sama się pocałuj właśnie!? <br />- Wtedy ogień w dupie zgaśnie. <br />I powoli, z dobrej woli, <br />Kondon zabrać ci pozwoli. <br />Za twą dobroć ja ci mogę <br />Do tej dupy wskazać drogę. <br />Weź ten kłębek z sobą razem, <br />On ci będzie drogowskazem! <br />Rzuć na ziemię i idź wszędzie, <br />Gdzie się kłębek toczyć będzie. <br />Lecz pamiętaj zawsze święcie <br />Czarodziejskie to zaklęcie!" <br />Tu czarownik, niby mara, <br />Zniknł i rozwiał się jak para. <br />Głuptas wstaje ucieszony, <br />Bierze kłębek, rozbawiony, <br />I nie mówiąc nic nikomu <br />Po kryjomu znika z domu. <br /> <br />Prędko, prędko baśń się baje, <br />Nie tak prędko kutas staje. <br />Głuptas idzie, nie ustaje, <br />Coraz nowe mija kraje. <br />Gdy stu granic minął słupy <br />Zaszedł wreszcie aż do dupy, <br />Z której ogień wieczny tryska. <br />A podszedłszy do niej z bliska, <br />Rozżarzonej nad pojęcie, <br />Czarodziejskie swe zaklęcie <br />Głuptas z całej siływrzaśnie: <br />"Sama się pocałuj właśnie!..." <br />Wtedy dupa zawstydzona, <br />Puściła go do kondona. <br />Więc z kondonem, ucieszony, <br />Pędzi wnet do Pizdolony. <br />A gdy przybył do stolicy, <br />Zaraz poszedł do ciemnicy, <br />Gdzie się świecą, rozkraczona, <br />Brandzlowała Pizdolona. <br />Wkłada kondon na kutasa <br />I... O dziwo! U głuptasa <br />Chuj, co zawsze był jak z ciasta, <br />Na olbrzyma się rozrasta! <br />Na sto chujów się rozdziela <br />Każdy gruby, jak ta bela, <br />Każdy twardy, jak ze stali, <br />Każdy długi na sto cali! <br />Wszystkie chuje z całej siły <br />Na królewnę się rzuciły, <br />Każdy się jej w piczę wwierca, <br />Każdy końcem sięga serca, <br />Każdy jej się w piczy grzebie, <br />Każdy jebie, jebie, jebie... <br />Głuptas leży bez wysiłku, <br />Czasem klepnie ją po tyłku <br />Czasem w cycki pocałuje, <br />A samojeb piczę pruje. <br />Aż królewna Pizdolona <br />Zchędożona, spierdolona, <br />Ze zmęczenia ledwo żywa, <br />Krzyczy: - "Cipa się rozrywa!" <br />Takie przy tym tarcie było, <br />Aż się w piczy zapaliło. <br />By ugasić pożar ciała, <br />Straż zamkowa przyjechała <br />Z toporami, z bosakami, <br />Sikawkami i kubłami, <br />Słowem - z całym inwentarzem <br />Używanym przy pożarze. <br />I po długiej, ciężkiej pracy <br />Ugasili ją strażacy. <br />Tak została Pizdolona <br />Z czaru swego wybawiona, <br />I znów stała się prawiczką <br />Z malusieńką, ciasną piczką. <br />Głuptas dostał zaś w podziękę <br />Pół królestwa i jej rękę. <br />Król był taki ucieszony, <br />Ze zbawienia Pizdolony, <br />Że pomimo swej starości <br />Kapucyna rżnął z radości, <br />Tak się znowu poczuł młody <br />Potem zaś wyprawił gody <br />Głuptasowi z Pizdoloną - <br />Mnie na gody zaproszono. <br />Więc jak mówię, też tam byłam. <br />Jadłam, piłam, pierdoliłam, <br />Bawiłam się z nimi społem, <br />Aż zasnęłam gdzieś pod stołem... <br />Tu bajka dobiega końca <br />Już za oknem patrzeć słońca <br />Przy kominku babcia siwa <br />Coś mamrocze, głową kiwa <br />Dając dziatwie pouczenia <br />O rozkoszach chędożenia. <br />Których i Wam czytelnicy <br />Autor tej powiastki życzy! <br /> <br /> <br /> <br /> <br /> <br /> <br /> <br /> <br /><span style="font-weight: bold"> <br />Murzynek Bambo</span> <br /> <br /> <br />Murzynek Bambo w Afryce mieszka <br />Czarną ma skórę ten nasz koleżka <br />Czarne ma wszystko tu nikt nie buja <br />Nawet jak sądzę czarnego chuja <br />Uczy się pilnie przez całe ranki <br />Jak dobrze jebać panny kochanki <br />Aż mama woła Bambo, chłopaku <br />Ty mój malutki czarny jebaku <br />Jak że się synu o ciebie nie bać <br />Ty mi się możesz na śmierć zajebać <br />Lecz Bambo wcale nie słucha mamy <br />Ten mały, czarny jebak kochany <br />A chuj mu sterczy niby rusznica <br />Nie jedna pod nim jęczy dziewica <br />Tak przepierdolił wiele dziewczynek <br />Nasz dzielny Bambo, Bambo murzynek <br />Aż w końcu stwierdził to bez zdziwienia <br />Że brak już panien do pierdolenia <br />I znów nie słucha Bambo swej mamy <br />Zabrakło cnotek, poszedł do bramy <br />Aż pewnej nocy nasze Bambisko <br />Spotkało Koki, wielkie kurwisko <br />Które codziennie, bez mała stale <br />Pizda swędziała i co tam dalej <br />Lecz tym się Bambo nic nie przejmuje <br />Sięga pociera, chuja wyjmuje <br />I z miejsca kurwie Koki dorypał <br />Że aż się z pizdy snop iskier sypał <br />Już dzień przeminął, jebie noc całą <br />A Koki woła wciąż mało, mało <br />Aż po tygodniu murzynek miły <br />Stwierdził że brak mu po prostu siły <br />U Koki piersi twarde jak skała <br />Wary na piździe mocno nabrzmiały <br />I jest jak posąg wciąż niezwyciężona <br />A biedny Bambo już prawie kona <br />Wtem słowa matki znowu zabrzmiały <br />" Ty się zajebiesz mój Bambo mały " <br />Lecz nie pomogły matki błagania <br />Koki zagania wciąż do jebania <br />Koki nadstawia cięgle pizdzisko <br />Cofa do tyłu, podstawia blisko <br />Pręży się, kurczy jak węża ciało <br />A usta szepczą wciąż mało, mało <br />Na próżno Bambo murzynek miły <br />Chce je wykończyć, lecz brak mu siły <br />Tego też bowiem już nie dokonał <br />gdyż na piersisku u Koko skonał. <br /> <br /> <br /> <br /> <br /><span style="font-weight: bold"> <br />Kurewskie Swaty</span> <br /> <br />Wybrał się raz chłop bogaty <br />Na kurewskie swaty <br />Wybrał domek z kurwą młodą <br />Obopólną zgodą <br />Ojciec dziewki siadać kazał <br />i córkę pokazał <br />Piękna była, wręcz wspaniała <br />lecz trochę nieśmiała <br />Ojciec jej ściągnął spódniczkę <br />I pokazał piczkę <br />Świat zachwytów w niej się chował <br />Więc zaryzykował <br />Wprawdzie pizda rozwalona <br />I przepierdolona <br />Ale dobra do ruchania <br />Jeszcze panna Mania <br />Teraz stanik ściągnąć kazał <br />I cycki ogląda <br />Może kiedyś w ich młodości <br />Miały wielu gości <br />Teraz, trochę napuchnięte <br />I jakoś zwinięte <br />Swat za cycka ręką łapie <br />I pod ścianę człapie <br />Cyc się ciągnie na metr długi <br />Tak, to panna lubi <br />Teraz pora wypróbować <br />Kutasa nie chować <br />Więc przy ojcu na tapczanie <br />Swat położył Manie <br />A gdy jebał to się śmiała <br />Nawet udawała <br />Że jej dobrze z takim chujem <br />Że go potrzebuje <br />Teraz Mania jest już w niebie <br />A swat jeszcze jebie <br />A gdy skończył już ruchanie <br />To pochwalił Manie <br />Ty się jebać umiesz modnie <br />Z tobą jest wygodnie <br />Teraz mąż pierdoli Manie <br />W obiad i śniadanie <br />Bo wieczorem jego żona <br />Jebie bez kondona <br />Chuja w buzie sobie wkłada <br />To co spuści zjada <br /> <br /> <br /> <br /> <br /> <br /> <br /><span style="font-weight: bold">Pamiętnik Cnotliwego Młodzieńca</span> <br /> <br />Był młodzieniec raz cnotliwy <br />Cichy skromny urodziwy <br />Nawet jego własna matka <br />Nie wiedziała co ma w gatkach <br />Czuł że tam mu cos sterczało <br />Wiedział że się tym sikało <br />Lecz tej części jego ciała <br />żadna z dziewczyn nie widziała <br />Kiedy sikać mu się chciało <br />Że wytrzymać się nie dało <br />Kiedy to wyciągnąć musiał <br />Zamknął oczy i tak siusiał <br />Czasem mu to miękkie ciało <br />W spodniach rosło i sztywniało <br />Podnosiło się do góry <br />Wyłaziło wprost ze skóry <br />Wtedy modlił się do rana <br />By wypędzić stąd szatana <br />Który wszedł mu między nogi <br />I wystawiał swoje rogi <br />Ten młodzieniec ten cnotliwy <br />Był nad zwyczaj urodziwy <br />On budowę miał atlety <br />Pożądały go kobiety <br />Nie jedna by pokazała <br />Wdzięk i urok swego ciała <br />Jedna biustem druga zadkiem <br />Lub kolankiem, udem gładkim <br />Uśmiechały się do niego <br />Lecz nie wiedział on dlaczego <br />I dogodzić im nie umiał <br />Bo się na tym nie rozumiał <br />Aż znalazła się "Żaneta" <br />Młoda piękna to kobieta <br />Powiedziała: w moje sieci <br />Szybko ten aniołek wleci <br />Najpierw dam mu trochę czasu <br />Potem wezmę go do lasu. <br />I udała jej się sztuka <br />Razem z chłopcem lasu szuka <br />Jej na miłość już się zbiera <br />Nogę w nogę już zaciera <br />Idą sobie pod drzewami <br />Ona trze już kolanami <br />Patrzy chłopiec co się dzieje <br />Panna się na nogach chwieje <br />On nie czuły na urodę <br />Chciał polecieć gdzieś po wodę <br />Panna widząc co się święci <br />Nagle się zaczęła kręcić <br />A on przyznał się w rozpaczy <br />Że on nie wie co to znaczy <br />Pofrunęły majtki w krzaki <br />Zabłysnęły czarne kłaki <br />Jaka śmieszna jej figurka <br />Zamiast członka jakąś dziurka <br />Lecz na próżno się wyrywa <br />Panna siłą go porywa <br />Kolanami go przyciska <br />Dziura staje się już śliska <br />Chłopiec nie miał woli Bożej <br />Więc wyrywa się jak może <br />Młodzieniec w rozpaczy cały <br />Wpadł na pomysł doskonały <br />By w brutalny sposób dziki <br />Wykorzystać swoje siki <br />Szarpnął mocno za rozporek <br />Żeby zrobić w nim otworek <br />Chciał się zabrać do sikania <br />A tu potwór się wyłania <br />Cos długiego jak sprężyna <br />I podnosić się zaczyna <br />Nad jej gęstym czarnym puchem <br />Porusza się dzikim ruchem <br />Miota się jak w obłąkaniu <br />Ani myśli o sikaniu <br />Tylko według praw natury <br />Łeb swój wpycha wprost do dziury <br />Między rozłożone uda <br />Patrzy chłopiec co za cuda <br />Wszak to jego własne ciało <br />Tak się strasznie rozbrykało <br />A że był to wzór czystości <br />Nic nie wiedział o miłości <br />Zaczął ruszać się do góry <br />By wyciągnąć członka z dziury <br />Wtedy panna szybkim ruchem <br />Rozpoczęła ruszać brzuchem <br />I tak według praw natury <br />Gdy on w dół ona do góry <br />Tak mu dobrze się zrobiło <br />Tak rozkosznie i tak miło <br />Tak mu słodko dziewczę szepcze <br />Tak mi rób kochanie jeszcze <br />Chciałby jeszcze to powtórzyć <br />Ale przestał mu już służyć <br />I młodzieniec urodziwy <br />Nagle przestał być cnotliwy. <br /> <br /> <br /> <br /> <br /> <br /><span style="font-weight: bold">Doktor</span> <br /> <br />Powiedziała mi raz mama <br />że chce zostać chwilę sama <br />Bo tu doktor zaraz będzie <br />Ważną rzecz ma jej na względzie <br />Zobaczyłam różne rzeczy <br />których nikt mi nie zaprzeczy <br />Mama bluzkę swą rozpięła <br />I na zewnątrz pierś wyjęła <br />Doktor patrzył na nią chętnie <br />I całował ją namiętnie <br />Potem w usta wziął brodawkę <br />Mama wpadła w jakąś drgawkę <br />Spodnie w kroku mu rozpięła <br />Coś długiego mu wyjęła <br />I tak długo to głaskała <br />Że stanęła wielka pała <br />Doktor upadł na kolana <br />Czule szeptał ukochana <br />Głowę schylił niżej pępka <br />Tam gdzie rosła czarna kępka <br />Czule kępkę tę całował <br />Aż mu się tam język schował <br />Potem mama w usta wzięła <br />To co przedtem mu wyjęła <br />Tak się tym rozkoszowała <br />Że z wrażenia aż zemdlała <br />Potem Doktor włożył w puszek <br />ten sterczący swój paluszek <br />Mama mocno zakrzyczała <br />Nogi w górę wyciągała <br />Ja nie mogłam dłużej patrzeć <br />I musiałam sobie natrzeć <br />Jak natarłam sobie puszek <br />To włożyłam tam paluszek <br />I tak długo się bawiłam <br />Że aż sama się spuściłam <br />A gdy spać się położyłam <br />Cały czas o tym marzyłam <br />Gdy Dorosnę to ja sama <br />Będę robić tak jak mama <br /> <br /> <br /> <br /> <br /> <br /><span style="font-weight: bold">Odezwa do Ludu</span> <br /> <br />Czy to z góry czy pod górę <br />cztery kurwy ciągną furę <br />z tyłu pedał, flak na przedzie <br />A na końcu Alfons jedzie <br />Alfonsowi stoi pała <br />kurwa idzie naga cała. <br />Z lekka mu się kutas buja <br />Alfons w szprychy włożył chuja <br />Przyjechali do hotelu <br />gdzie już gosci było wielu <br />Jest staruszek z żoną małą <br />jest i młodzian z wielką pałą <br />Więc usiedli wokół stoła <br />Pedał już kelnera woła, <br />Smaruj dupę panie bracie <br />zaraz będziesz na warsztacie <br />W kącie siedzi sobie młodzian <br />i w koszule będzie odzian <br />on nie pije wódki, wina <br />woli trzepać kapucyna <br />Mili ludzie co czytacie <br />pole do popisu macie <br />Więc zdejmujcie swe odzienie <br />bierzcie się za pierdoleni</span></td> </tr> </table></td> </tr> <tr> <td colspan="2" class="spaceRow"><img src="http://picsrv.fora.pl/AcidTechTiger/images/spacer.gif" alt="" width="1" height="1" /></td> </tr> </tbody> </table>
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
Design by
Freestyle XL
/
Music Lyrics
.
Regulamin
